To serce matki, to dusza dojrzała…
Siostra Maria Pia od Eucharystii, klaryska kapucynka z Przasnysza
– ze chrztu Bronisława Tworzydło urodziła się 1 kwietnia 1934 r. w Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego – na wzgórzach malowniczej Królówki woj. Kraków, w religijnej, wielodzietnej rodzinie rolniczej Marii z domu Widełka i Feliksa. Rodzona siostra matki była szarytką w Krakowie, zaś rodzony brat – również matki – był cystersą w Jędrzejowie. Siostra Pia wspominała, że także w Królówce urodził się polski poeta i prozaik Kazimierz Brodziński, jeden z wybitnych twórców preromantyzmu w Polsce.
Chrzest święty przyjęła w drugi dzień Wielkanocy w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Królówce.
Siostra Maria Pia do klasztoru kapucynek w Przasnyszu wstąpiła 4 kwietnia 1959 r. Profesję czasową złożyła 6 października 1960 r., a wieczystą 24 listopada 1963 r.
Ukończyła Liceum Przemysłu Odzieżowego w Krakowie, a następnie Wyższą Szkołę Radiofonii we Wrocławiu. Przez 5 lat, do wstąpienia do klasztoru, pracowała jako księgowa w Lublinie w Wojewódzkim Zarządzie Radiofonizacji Kraju.
Już w szkole podstawowej, jako dziecko – kochała Pana Jezusa i pragnęła się z Nim zjednoczyć – jak sama wspominała.
W kościele kapucynów w Lublinie na Krakowskim Przedmieściu, podczas kazania, usłyszała że są w Przasnyszu siostry kapucynki, które żyją oddzielone od świata w klauzurze, prowadzą życie modlitwy i pokuty. Postanowiła je odszukać. Był wówczas w Polsce tylko jeden taki klasztor – właśnie w Przasnyszu. Z Lublina do Przasnysza przybyła w niedzielę wczesnym rankiem 22 lutego 1959 r. Gdy weszła do tutejszego kościoła akurat kapłan wychodził z zakrystii do ołtarza, by sprawować Najświętszą Ofiarę. I właśnie podczas tej Mszy Świętej stało się w jej duszy coś wielkiego. Zrozumiała, że właśnie w tym klasztorze, ma się dokonać ofiara jej życia w zjednoczeniu z Ofiarą Chrystusa za zbawienie świata. Podczas tej Mszy świętej – czasie Przeistoczenia, zmarła siostra Serafina, kapucynka z tego klasztoru. Kapłan poinformował zebranych o jej śmierci zaraz po zakończeniu liturgii. I to wydarzenie było znakiem potwierdzającym, że rozeznanie jej powołania jest zgodne z wolą Bożą. Zrozumiała też, że ma zająć miejsce zmarłej siostry Serafiny, że Bóg przyjmuje ofiarę jej życia. Poszła bez wahania do rozmównicy klasztoru, spotkała się z przełożoną i siostrami – które widząc w tym wydarzeniu znak Boży oznajmiły, że jest przyjęta do wspólnoty. Wspomnienie chwil przeżytych w Przasnyszu dodawało jej mocy w wypełnianiu woli Bożej…
Tak pisała: „Oprócz modlitw wspólnych odmawiam również modlitwy prywatne i staram się, by wszystko było modlitwą, wielbieniem Boga – nawet praca i odpoczynek. Trwanie przed Chrystusem ukrytym w Eucharystii – to dla mnie najwspanialszy, najbardziej cenny czas. I wcale nie jest prawdą, że dzień nie różni się od dnia, bo właściwie każdy dzień przeżywamy inaczej. I chociaż za kratą – nie czujemy się na bezludnej wyspie. Wiemy, co się dzieje w Polsce, Kościele, Diecezji i Ojczyźnie, czytamy prasę katolicką, modlimy się i staramy się mieć udział w zbawczym dziele Chrystusa.
Nieustannie modlę się: „Jezu, Zbawicielu świata, przez Niepokalane Serce Maryi, błagam Cię, przyjmij moje życie, przyjmij moją ofiarę życia i ukryj mnie w tajemnicy Twojej Ofiary za zbawienie świata…”. „Jestem szczęśliwa, że mogę prowadzić życie ukryte z Chrystusem w Bogu”.
Siostra Maria Pia od Eucharystii była wzorową i gorliwą zakonnicą o pięknej duszy, rozmiłowana w Najświętszym Sakramencie, ofiarna, delikatna, skromna i pokorna.
Siostra Maria Pia była długoletnią opatką klasztoru w Przasnyszu począwszy od 1978 r. z przerwami (również opatką klasztoru w Ostrowie Wielkopolskim – 3 lata) – do 2006 r. – razem ok. 20 lat, była – wikarią, mistrzynią nowicjatu, sekretarką i furtianką. Jako opatka klasztoru uczestniczyła z poświęceniem wraz z siostrami we wszystkich cięższych pracach budowlanych i domowych.
Całe jej życie było oddane Jezusowi Chrystusowi i wspólnocie.
7 lutego 2025 r. – opatrzona świętymi sakramentami, otoczona modlitwą i obecnością swoich sióstr – cichutko – w ostatni poprzedni wieczór przeżegnała się kilka razy znakiem krzyża świętego – i odeszła do Domu Ojca.
Ufamy, że cieszy się szczęściem Nieba i wstawia się za nami wszystkimi u tronu Boga, tak jak zapewniała siostry wiele razy: „Ja będę w wieczności u Boga, wy zostaniecie tutaj na ziemi, ale ja będę o was pamiętała i będę prosiła Pana Jezusa o łaski dla was”.
Za przełożeństwa matki Marii Pii rozpoczął się i zakończył proces beatyfikacyjny siostry Marii Teresy Kowalskiej, kapucynki, uwieńczony podpisem Ojca Świętego Jana Pawła II dekretu o męczeństwie za wiarę.
„Pamiętam siostrę Pię – napisała z Rzymu siostra Prezeska Stowarzyszenia Klarysek Kapucynek „Mater Ecclesiae” – jako autentyczną zakonnicę, której serce jest zajęte Bogiem, serce modlitewne, pełne dobrych słów i pocieszenia, które pomagają uczynić życie wydarzeniem łaski i wdzięczności. To serce dziewicy, to dusza zawsze młoda. Serce obfitujące w światło, które potrafi rozjaśnić niepokoje, lęki i ból, zawsze chętne do troski o innych. To serce matki, to dusza dojrzała
w miłości. Konsekrowane serce, które w darze życia, zasiane w ciszy adorującego spojrzenia, pozwala Duchowi rosą łaski obudzić ziemię do czystości serca, które widzi Boga.
Dziękuję, Siostro Pio, dziękuję za Twój dar Słowa, Światła, Życia… Jesteśmy Twoim dziedzictwem, które teraz NA ZAWSZE niesiesz ze sobą w pełnym blasku Słowa, które jest Twoim ŻYCIEM”.
Dziękujemy, Matko…. I do zobaczenia w Niebie!
R.I.P.