Droga Krzyżowa (VII)

 

I

Można umyć ręce, tak jak Piłat i twierdzić, że nie ma się nic wspólnego z Męką Jezusa, że nie jest się jej przyczyną. W praktyce wygląda to tak, że żyjemy w przekonaniu o swojej samowystarczalności i to, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu, staje się dla nas dziś już tylko religijną tradycją, której nie traktujemy poważnie. Męka Jezusa przekracza jednak czas i przestrzeń, bo spowodowały ją grzechy ludzi wszystkich czasów – od stworzenia świata, aż do jego kresu. To więc także moja „sprawa”…

 

II

Dlaczego Krzyż? – pytamy Boga. A czyż to nie On powinien nas zapytać: dlaczego podajesz Mi Krzyż?… To nie Ojciec skazał Syna, lecz ludzie. To nie Ojciec zrzucił na Niego Krzyż, lecz my. Bóg przyjmuje wolną decyzję człowieka, którą jest skazanie Go na śmierć… On tak bardzo szanuje naszą wolność!

 

III

Gdy Adam i Ewa powiedzieli Bogu w Raju: „nie”, utracili pierwotną świętość, która pozwalała im na niezakłóconą i ciągłą relację z Bogiem. Utrata tej nieskazitelności oddaliła całą ludzkość od jej Stwórcy. Drzewo Krzyża, które przygniata Jezusa do ziemi, zbliża Boga na powrót do człowieka – jak najbliżej, aż do dna ludzkiej nieprawości… By znaleźć zagubioną owcę, Bóg zejdzie i tam.

 

IV

Maryja jest pierwszą i najlepszą Uczennicą Jezusa. To, co jest udziałem Mistrza, staje się też losem ucznia. Maryja doświadczyła tego najpełniej, gdyż nie było w Niej żadnego grzechu – tak jak w Jej Synu. Dlatego poznała i odczuła w całej realności Jego ból, a spotykając Go na drodze Męki, była Jego pokrzepieniem i zachętą do kolejnego kroku ku Golgocie.

 

V

Można Szymona osądzać źle lub dobrze, krytykować za przymuszoną pomoc, lub chwalić za ten gest, wykonany mimo wszytko. Tak można analizować innych w ich trudzie wiary i wędrówki za Panem, ale samemu nigdy jej nie podjąć. Weźmy krzyż, nawet jeśli go jeszcze nie rozumiemy. To nie jest na początku konieczne. On sam nas pouczy o swoim znaczeniu i bogactwie w miarę pokonywanej drogi…

 

VI

Weronika uczy nas wyjścia z bierności. Nie poznamy, czym jest chrześcijaństwo, zanim nie zaczniemy nim żyć. Nie pojmiemy, czym jest prawdziwa służba, jeśli pozostaniemy tylko na poziomie teoretyzowania na jej temat. Bóg zaprasza nas do przygody wiary, ale ona nie rozpocznie się bez nas. Nie można wierzyć, stojąc z boku. Trzeba wejść w sam środek wydarzeń, jak Weronika i wyciągnąć swe dłonie ku Panu.

 

VII

Jezus nigdy nie mówił nikomu, że pójście za Nim to droga usłana różami. Przeciwnie – ogłaszał jawnie, że Jego uczniowie nie unikną cierpienia, że będą musieli zaprzeć się siebie, znosić prześladowania, wziąć swój krzyż, a nawet stracić życie dla Jego Imienia. Tajemnicę tego, iż ta droga jest mimo tego tak pociągająca stanowi to, że to Chrystus (jako najlepszy Nauczyciel), pierwszy nią przeszedł, dając nam gwarancję, że pomimo najcięższych upadków, u kresu będziemy zwycięzcami.

 

VIII

Łzy są dobre, gdy wypływają z poznania prawdy o sobie i obmywają nasz grzech. Taka postawa mówi o prawdziwej skrusze i autentycznym dążeniu do nawrócenia. Pusty płacz, spowodowany jedynie emocjami, nie przynosi nam żadnych korzyści. Jezus nie chce, by takie lamenty były naszym udziałem, bo one tylko przysłaniają nam prawdę. On pragnie, byśmy ją odkryli, a przez to całkowicie się Jemu oddali. Tylko tak może uzdrowić nas całych.

 

IX

Na temat grzechu można rozmawiać, nauczać o jego dynamice, przyczynach, skutkach… Można się gorszyć, krytykować, czuć odrazę… Jednak dopiero wejście w tę przestrzeń, którą grzech zdaje się rządzić i trwanie w niej w prawości pomimo otaczającego zła, jest drogą do jego pokonania. Tak czyni Jezus, tak nas naucza. Mamy być światłem pośród ciemności świata, solą konserwującą to, co dobre, pośród ogólnego zepsucia. To właśnie jest chrześcijaństwo.

 

X

Tyle na tej ziemi posiadamy… Gdy jednak przyjdzie z nią rozstanie, będziemy odchodzić całkowicie nadzy. Człowiek nie należy bowiem do tego świata – jest istotą nieskończoną, której prawdziwą ojczyzną jest wieczne trwanie w Bogu. Tam nie musimy brać żadnych bagażów – wszystko, czego potrzebujemy to to, co niesiemy w naszych duszach. Tylko to jest prawdziwym bogactwem.

 

XI

Już nie na ziemi, ale jeszcze nie w niebie… Jezus rozpięty pomiędzy tymi dwiema przestrzeniami pokazuje, że to On stanowi „pomost”, który je łączy i scala już na zawsze. On czyni z naszego człowieczeństwa bramę ku wieczności.

 

XII

Wykonało się. Jezus wypełnił wszystkie starotestamentalne zapowiedzi, dotyczące Jego osoby. Stało się tak, gdyż Bóg jest wierny – nie cofa raz danego słowa i wypełnia Swą obietnicę zbawienia, chociażby jej cena była aż tak wielka…

 

XIII

Już teraz nic Ci nie zrobią ludzkie drwiny, złość, nienawiść… Jesteś już poza ich zasięgiem. I choć wydaje się, że zło wygrało tę batalię, to te najbliższe godziny pokażą, że jest wręcz odwrotnie.

Jezu, naucz nas czekać cierpliwie, owocnie przeżywać ból, ufać Tobie bezgranicznie.

 

XIV

Nieuchronnością naszego ziemskiego bytowania jest przemijanie. Przemija dosłownie wszystko, co doczesne – mija zrównano to, co dobre, jak i to, co złe. Zostają wspomnienia w naszej pamięci i tęsknota, by to, co dla nas cenne, kiedyś powróciło… Jezus wskazuje, że dla tego, co zawiera w sobie blask wiecznego szczęścia i prawdziwej radości, nie ma już unicestwienia.