Droga Krzyżowa (V)

 

I

Piłat skazał Jezusa ze strachu przed utratą swojej pozycji i przed buntem tłumu. Chciał mieć „święty spokój”… Prawda stała przed nim, objawiała się i zdawała się docierać do jego serca. Zewnętrzne zależności sprawiły jednak, że ją odrzucił.

Dbajmy o to, by nasze życie dążyło w dobrym kierunku, nawet jeśli to idzie powoli i mozolnie. Może się bowiem okazać, że nagła zmiana kursu o sto osiemdziesiąt stopni będzie dla nas zbyt trudna…

 

II

Jezus jest całkiem sam wobec Krzyża – opuścili Go uczniowie i liczni zwolennicy, którzy stali się teraz anonimowym tłumem, domagającym się dla Niego wyroku śmierci. W świecie pozorów i manipulacji ludzkimi emocjami, możemy się łatwo zagubić, jeżeli nie trzymamy się mocno Jego Krzyża. On weryfikuje prawdę, która wcale nie musi być głosem większości. Prawda to Bóg – kto Go odrzuca, będzie zawsze błądził.

 

III

Jest wielkim kłamstwem twierdzenie, że w życiu wszystko musi się układać pomyślnie. Rzeczywistość jest bowiem bardziej brutalna niż nam się wydaje. Nasza słabość, pokusy, brak pracy nad sobą – to wszystko może stanowić równię pochyłą. To wielka łaska uznać upadek za upadek, bo świat dziś nazwałby go raczej wygraną, sukcesem wolności czy twardymi prawami rynku. Oby nasze winy stawały się błogosławione w świetle Twego Krzyża i miały ciąg dalszy w powstawaniu.

 

IV

Czy i ja w swoim trudzie spotykam Matkę? Czy uciekam się do Niej, gdy przygniata cierpienie? Czy na Nią kieruję swój wzrok? Ona zna cierpienie jak nikt inny, Ona też umie cierpieć najpiękniej, najowocniej. Gdzie Ona, tam i Syn. Ona zawsze do Niego prowadzi. Czy korzystam z tej pomocy?…

 

V

Czy kroczenie za Jezusem to dla mnie przymus, jedynie religijne dziedzictwo przodków, martwa litera? Czy przeżywam rozumnie moją wiarę, zagłębiam się w Słowo Boże? Jak przyjmuję nauczanie Kościoła, któremu Jezus powierzył władzę nieomylnego interpretowania Swojej nauki?

Krzyż brany niechętnie, boli bardziej…

 

VI

O naszych dobrych czynach nie musimy mówić. Nie trzeba ich rozgłaszać, ani reklamować. Przejdą one do wieczności ze znamieniem Bożego Oblicza, jeżeli spełniane będą z prostotą i miłością Weroniki. Ona bez kalkulacji pospieszyła z pomocą, być może nawet nie wiedząc, kim jest ten Skazaniec…

Służyć i pomagać zawsze i wszędzie… każdemu…

 

VII

Co czynię, by nie upaść powtórnie? Może bezmyślnie brnę w zło, które już wcześniej mnie sparzyło? Ile razy nadużywam łaski, by później i tak pójść za swoimi zachciankami? Grzeszymy niewdzięcznością, egocentryzmem… Co by z nami było, gdyby Bóg się tym zrażał? On jest zraniony naszą zdradą, ale wstaje, bo od tego zależy nasze życie…

 

VIII

Może traktujemy naszą wiarę tylko emocjonalnie. Chcemy się w Kościele „czuć dobrze”, łagodzić radosną atmosferą nasze problemy. Wiara to nie psychoterapia… To coś o wiele głębszego. Płaczcie nad sobą – ten element naszej drogi jest zawsze aktualny. Pokuta i nawrócenie to ścieżka uleczenia. Radości sami nie „wytwarzamy”, lecz otrzymujmy ją od Boga, gdy stajemy w prawdzie o sobie i przyjmujemy dar Jego zbawienia.

 

IX

Jezus mógł przejść tę drogę bez jednego zadraśnięcia. On jednak prawdziwie stał się człowiekiem i w wolności przyjął wszelkie konsekwencje naszego duchowo-cielesnego wymiaru. Poszedł jeszcze dalej – choć nie miał żadnego grzechu, przyjął konsekwencje naszych przewinień. Ten cały ciężar, który nas przygniatał, złożył na Swe ramiona… On przygniata do zmieni…

 

X

Ilu jest ludzi, którzy nie mają żadnego wstydu i grzeszą bez skrupułów. Iluż jest takich, którzy do tego stopnia znieczulili swoje sumienia, że nie odróżniają dobra od zła i nie przejawiają cienia skruchy?

Jezus obnażony z szat pokazuje, jak wielka jest godność człowieka i jak bardzo upadla go każdy grzech.

 

XI

Czyż ta historia się nie powtarza? Jezus odrzucony wtedy i Jezus odrzucany teraz, wystawiany na pośmiewisko, krytykowany poprzez agresywny atak na Jego Kościół, wyrzucany ze świadomości pojedynczych ludzi i całych narodów, które niegdyś były przykładem rozwijającego się chrześcijaństwa…

Jezu wciąż krzyżowany, zmiłuj się nad nami!

 

XII

Króla wznoszą się znamiona,

tajemnica Krzyża błyska.

Na nim Życie śmiercią kona,

lecz z tej śmierci życie tryska.

Jezu, z Twego przebitego Serca wypłynęła Krew i Woda – tu jest źródło Sakramentów – naszego życia. Tu z boku Nowego Adama rodzi się Nowa Ewa – Kościół, Twoja Oblubienica.

 

XIII

Śmierć zostawia swój dowód – martwe ciało Pana. Jezus już nie cierpi – cierpi Jego Matka i najbliżsi. Nasze cierpienie jest dopełnianiem udręk ciała Chrystusowego (por. Kol 1, 24), bo Jezus cierpi teraz w Swoich członkach, którymi my jesteśmy. Przez to realnie włączamy się w Jego dzieło odkupienia świata i wiernie idziemy za naszym Mistrzem.

 

XIV

Pogrzeb niesie atmosferę smutku, ale dla chrześcijanina już tutaj przebłyskują promienie niezawodnej nadziei. Oczekuję wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie – tak wyznajemy w Credo. Taka jest nasza wiara, która ma niezachwianą podstawę w Chrystusowym Zmartwychwstaniu. Włączeni w Twą śmierć przez Chrzest święty, stajemy się także uczestnikami Twego Zmartwychwstania. Dzięki Ci, Panie!