J 20, 19-23
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Po czym poznać obecność zmartwychwstałego Pana? Po wielkich czynach, nadzwyczajnych wydarzeniach? Przecież sam moment zmartwychwstania dokonał się w ukryciu… Czy może po triumfalnym przyjściu, które nie pozostawia miejsca na żadne pytania i wątpliwości? Nie, nie tędy droga… Jezusa poznaje się po ranach… «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok.
Gdy św. Teresę z Avila zwodził zły duch, ukazujący się jej w postaci Chrystusa, ona spojrzawszy na niego zapytała: „Gdzie są twoje rany?” – i od razu ukazała się cała prawda o oszustwie ducha ciemności.
A my tak często gorszymy się, gdy widzimy rany swoje, innych ludzi, rany Kościoła… Buntujemy się, złościmy, obrażamy, mówiąc, że to nie może być w takim razie autentyczne, że Bóg tak nie może działać, a być może Go w ogóle w tym wszystkim nie ma… W ten sposób nie przyjmujemy Ducha Świętego, który przez te zranienia przychodzi ze swoim oczyszczeniem, ze swoją prawdą o naszej słabości, o błądzeniu umysłu nieoświeconego wiarą, powierzchowności sądów wydawanych na podstawie manipulacji „tego świata”.
Duch Święty jest Darem i tylko jako takiego można Go przyjąć. Nie można na Niego „zapracować”, wydedukować Go sobie, udowodnić jedynie w oparciu o rozumowe kalkulacje. On się wymyka tak ograniczonemu podejściu jakie prezentuje nasz analityczny umysł. Duch jest przekazywany przez Jezusa w atmosferze pokoju i całkowitej wolności. Weźmijcie – bez przymusu, lecz jako czysty dar, otwierający nam nieskończoną przestrzeń poznania Boga i samego siebie.
Ten pełen wolności Duch ma moc przezwyciężania wszelkich naszych zamknięć, z których największym i najtragiczniejszym jest grzech. Tchnienie, które towarzyszyło stworzeniu człowieka, jest teraz jeszcze raz ofiarowane jako dar władzy odpuszczania grzechów. W łasce tej dokonuje się bowiem nowe stworzenie – powrót do pierwotnej niewinności i możemy zacząć wszystko jeszcze raz. Choć czasu nie da się już cofnąć, to można otworzyć go na wieczność przez przyjęcie Ducha Świętego, który niesie dar przebaczenia, pokoju, pojednania, radości, rozwoju, szczęścia… i tak wiele innych, za którymi cała swoją istotą tęsknimy…