Świętowanie dwudziestej rocznicy beatyfikacji bł. Marii Teresy od Dzieciątka Jezus splotło się z Uroczystością Najświętszej Trójcy z pewnością nie przez przypadek. Życie i świadectwo męczenników wyraża bowiem najlepiej zrozumienie tajemnicy Boga i wejście w nią. Tylko ten może oddać swoje życie doczesne w wolności, kto już posiada życie wieczne, kto jest zakotwiczony w tej rzeczywistości, która teraz jest jeszcze niewidzialna, ale mimo tego jest najbardziej realna ze wszystkiego – w misterium wewnętrznego życia Trójcy.
Rok 2019 jest dla wszystkich polskich klarysek kapucynek czasem jubileuszowym, w którym staramy się dziękować Panu za życie naszej błogosławionej współsiostry. Minęło już 20 lat od pamiętnej beatyfikacji, dokonanej w Warszawie przez św. Jana Pawła II. Był to dzień, który przypieczętował ostatecznie autentyczność świadectwa bł. M. Teresy i 107 Towarzyszy – Męczenników II wojny światowej.
Boże drogi wymykają się naszej ludzkiej, ograniczonej logice. Jak to bowiem mogło się stać, że mniszka prowadząca życie ukryte, nikomu nie znana, żyjąca w klauzurze, będzie kiedyś ukazana światu jako wzór i przykład? To wszystko jednak się wydarzyło i bł. M. Teresa jest wyniesiona do chwały ołtarzy jako nasza orędowniczka! W jej życiu było więcej paradoksów – pochodziła przecież z rodziny ateistycznej, więc skąd było w niej ziarno wiary, które wykiełkowało i wydało obfity owoc? Skąd istniało w niej tyle siły, by przeciwstawić się najbliższym i pozostać w Warszawie mimo ich wyjazdu do Kijowa? Gdzie nabyła tę mądrość i umiejętność słuchania Boga, przemawiającego przez pragnienia serca i wzywającego ją do życia poświęconego całkowicie kontemplacji Jego piękna?…
Teresa miała serce otwarte na poruszenia łaski i ta dyspozycyjność sprawiła, że pozwoliła się prowadzić w tej rzeczywistości, jaką zastała. Bowiem to właśnie w niej działa Bóg – nie w naszych marzeniach o posiadaniu czegoś innego, o obracaniu się w innym otoczeniu – lecz „tu i teraz”, jeśli Mu tylko na to pozwolimy.
Jubileuszowa Eucharystia w naszym kościele była wielkim dziękczynieniem za dar ukazania światu świadectwa klaryski kapucynki z przasnyskiego klasztoru. Koncelebrowali ją: Wikariusz Prowincjalny O. Tomasz Wroński z Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów, Ks. Prałat Andrzej Maciejewski – Proboszcz parafii pw. św. Wojciecha oraz O. Jan Koziatek z miejscowej wspólnoty Ojców Pasjonistów. W homilii wygłoszonej przez Ojca Tomasza wybrzmiała refleksja o Bożej naturze, która jest darem dla nas – darem nas przemieniającym, włączającym w wewnętrzne życie Boga, będące dynamiczną i różnorodną jednością, tworzoną przez miłość.
Nasza siostra Teresa dała się porwać tej miłości, która prowadziła jej życie wewnętrzne. Po akcie zaślubin z Trójjedynym Bogiem coraz bardziej rozwijała się w niej łaska sakramentu Chrztu św., udoskonalając ją w kontemplacyjnej ciszy. Pośród najprostszych obowiązków dnia codziennego Teresa uszlachetniała się, wpatrując się w Ukrzyżowanego, który stał się centrum jej modlitwy. Cicho, cichusieńko, bo mój Jezus kona… – te słowa wypisała na krzyżu w swojej celi zakonnej. To Ten, który został wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, stał się dla niej chlubą, gdyż wiedziała, że idąc po Jego śladach dojdzie do chwały Bożej, jak i On doszedł do niej przez Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie. Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość – wypróbowaną cnotę, wypróbowana zaś cnota – nadzieję (Rz 5, 3-4). To zdanie z dzisiejszej liturgii Słowa zdaje się podsumowywać drogę naszej współsiostry. Teresa nie bała się umierania, bo uczyła się go przez całe życie, rezygnując z własnych planów, by rozświetlić je Bożym natchnieniem, które uczyniło z niej osobę zdolną kochać w stopniu heroicznym.
Bezpośrednio po Mszy św. nasi Celebransi przeszli do kruchty kościoła, by tam poświęcić i odsłonić granitową tablicę, upamiętniającą naszą Błogosławioną i dzisiejszą uroczystość. Naszym pragnieniem było także to, by każdy, kto wchodzi do świątyni, dowiedział się, iż właśnie w tym klasztorze żyła Siostra Teresa. Ojciec Tomasz podkreślał symbol trwałości kamienia i zachęcał, by ta trwałość była również udziałem naszej pamięci – bez niej bowiem stracimy tożsamość.
Dzisiejsze świętowanie zgromadziło w naszym kościele przyjaciół i dobroczyńców klasztoru, którym serdecznie dziękujemy za obecność i wspólną modlitwę. Każdy z obecnych otrzymał litanię do bł. Marii Teresy od Dzieciątka Jezus oraz różaniec z jej wizerunkiem i ziemią z Działdowa, gdzie poniosła śmierć męczeńską. Po Eucharystii każdy, kto wyraził takie życzenie, miał możliwość podpisania się pod petycją do Burmistrza Działdowa, w której mieszkańcy Przasnysza i okolic apelują i proszą o zachowanie pamięci po działdowskim obozie koncentracyjnym i zadbanie o budynki, które po nim pozostały.
Zdaje się, że i nasza Teresa uśmiechnęła się z nieba, gdyż właśnie dziś przyszła do furty pewna Pani, która powiedziała, że ma w domu na ścianie obrazek Serca Jezusa, który jej dziadek ocalił z naszego klasztoru właśnie wtedy, gdy Siostry były wywożone do działdowskiego obozu. Żołnierze niemieccy palili bowiem wszelkie przedmioty z wnętrza klasztoru, a niektórzy okoliczni mieszkańcy zdołali z tego paleniska ocalić bezcenne pamiątki. Było to dla nas bardzo wzruszające i odczytałyśmy to świadectwo jako znak od naszej Błogosławionej, która ciągle czuwa nad swoimi współsiostrami.