Płonące adwentowe świece mają swą symbolikę. Pierwsza świeca to świeca pokoju – symbolizuje Boże miłosierdzie, druga wiary – symbolizuje objawienie się Boga w Betlejem, trzecia miłości – symbolizuje jedność z Bogiem, czwarta nadziei – symbolizuje rychłe przyjście Pana Jezusa.
Adwent jest to czekanie na ukazanie się już obecnego Boga, który ujawni się oczekującym. Przecież w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Oczekiwanie adwentowe nie ma nic z przyczajonego czekania na kogoś, kto zaskoczy niespodziewanie.
Przecież On jest z nami zawsze. Mamy tylko nadzieję, że pozwoli się spostrzec i dopełnić naszej tęsknocie.
Adwentowe znaki to mądra lekcja Kościoła, który chce, żeby wierni ciągle zajęci czymś innym, przypomnieli sobie o Obecnym. Aby Ten, który Jest, usłyszał wyznanie pamięci.
Dlatego św. Mateusz pisze: „i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. Gotowe niech będzie sumienie, żeby oczy Jezusa, brata wszystkich ludzi, których odkupił krwią swoją, mogły być przyjęte i uznane.
Gotowe niech będzie życie, by mogło iść bez drżenia w dalszy ciąg, którym jest miłość, prawda, dobro, pokój…, żeby tutaj przygotowane, w tych właśnie kategoriach, mogło zyskać dopełnienie.
Gotowe słowa, by powitały Pana Jezusa brzmieniem znanym i bliskim przez całe życie. Gotowe władze duszy, by nowe Narodzenie było bez wstrząsu i przerażenia.
W relacjach o ludzkich losach polskich zesłańców na Sybir w czasach zaboru rosyjskiego, zamieszczona jest wzmianka o rodzicach, którzy dotkliwie cierpieli z powodu aresztowania i wywózki ich dorosłego syna. Przez 16 lat przy wszystkich posiłkach w domu rodzinnym podczas Wigilii stawiano mu talerz. Gdy stanął w progu bez żadnego uprzedzenia, nie było zdziwienia… Oni czekali.
Chcę żyć tak, by w chwili, gdy ujrzę Jezusa być spokojnym, przywitać Go i pozostać nadal w nieustannej obecności.
Adwent – to również czas nawrócenia, odwrócenie się od zła, czynienie dobra, coraz większego dobra. Mądry człowiek mówi: patrz na moje czyny, które zbudowałem i podziwiaj mądrość.
Święty człowiek ukazuje swoje heroiczne uczynki i one mówią o tym, kogo spotykamy. Kim jestem, skoro człowiek jest tylko tym co z siebie daje? Czy sercem, gdy rozdaję serce? Czy trucizną, gdy rozdaję truciznę?
Słuszne jest pytanie człowieka o świadectwo uczynków. Jestem kapłanem, gdy daję czyny kapłana. Jestem siostrą zakonną, gdy moje czyny są darami siostry. Jestem pokojem, gdy wnoszę pokój. Jestem skarbem życia, gdy życie staje się ze mną jaśniejsze.
Ale można snuć dalej: Jestem pustką, gdy żyję bezużytecznie dla bliźnich. Jestem piaskiem drogi, gdy moja obecność utrudnia innym życie. Jestem nocą, gdy odbieram światło radości, gdy wyciskam łzy.Jestem kamieniem, gdy potykają się o mnie ludzie słabi. Jestem drzewem suchym, gdy zachowując kształt nie rodzę owocu. Jestem tym, co z moich rąk, mądrości, czasu, utrudzenia może być dobrem dla ludzi, moich braci, na których czeka Bóg.
Żaden tytuł naukowy, stanowisko, władza, samoocena, niewłaściwe poczucie godności – nie spowoduje nawrócenia człowieka. Tytułem zaufania mogą być tylko uczynki, jakie spełnię wobec innych ludzi… Niech Pan Jezus przyjdzie do miejsca przygotowanego, ciepłego, jasnego całą gotowością serca – tam, gdzie wzbudzona wiara wie, że odnawia się obecność Boga.
Adwent. Oczekiwanie. Nawrócenie. Wigilia.
Wigilia – zaproszenie do przeżywania wspólnego dnia, znaków życzliwości, pojednania, wyciszenia chwil trudnych, bo nic co mniej dobre nie może zepsuć chwili tak ważnej. Ale nie na jedną tylko wieczerzę – na zawsze… Zbyt wiele wyczekiwania, nadziei, napięcia, aby nie dość delikatnie przyjąć i podać Miłość, która stała się rzeczywistością.
Niech nie będzie życzeń bez szczerości… Niech nie będzie darów, wśród których nie byłoby daru z siebie. Niech nie będzie szczęścia, które nie byłoby wspólne. Boże, który zastaniesz nas otwartymi jak wyciągnięte do drugiego człowieka ręce i dostępnymi, jak gotowość Maryi – Matki Zbawiciela, przyjdź do nas i dopełnij tego, co niedoskonałe…