J 10,27-30
Jezus powiedział: ”Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
Wokół nas jest tyle głosów… Wiele z nich jest tak bardzo krzykliwych, przez co docierają do szerokiego grona odbiorców. Inne są cichsze, lecz konsekwentnie i nieprzerwanie dochodzą do naszych serc. Jak w tej mnogości odnaleźć głos Jezusa? W jaki sposób rozpoznać, czy to naprawdę On do nas mówi i co mówi?
Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je – Jezus mówi tu o relacji, jaka nawiązuje się między Nim a człowiekiem, który ma pragnienie dążenia Jego śladami. Ona obejmuje obie strony – nie musimy się lękać i trwożliwie zastanawiać, czy naprawdę słyszymy Pana. Potrzeba tylko zaufać i uwierzyć, że On nas zna. Poznanie w sensie biblijnym i w języku Ewangelii Janowej wyraża najgłębsze przenikniecie naszej istoty, wynikające z tego faktu, że jesteśmy stworzeni przez Boga – On zna każdy „atom” naszej duszy…
Pozwólmy więc wziąć się za rękę i poprowadzić, gdyż w niczyich dłoniach nie jesteśmy tak bezpieczni jak w tych, która nas ukształtowały i doskonale wiedzą, co jest dla nas najkorzystniejsze.
Podążenie za Panem nie jest wkraczaniem w ślepą uliczkę – ta droga ma swój cel – wieczne zbawienie. Czym ono jest? Czy określenie to nie brzmi w naszych uszach zbyt górnolotnie, a przez to nierealnie?… Otóż zbawienie to nasze najgłębsze pragnienie – pragnienie dobra bez granic, a więc szczęścia (Jana Paweł II). Każdy z nas szuka tego szczęścia, gdyż to dążenie wpisane jest w ludzką naturę. Czujemy się ograniczani, tłumieni, gdy to nasze pragnienie spotyka się z niezrozumieniem czy odrzuceniem… To bowiem nasze duchowe DNA, identyfikacja serca każdego człowieka, niezależnie od tego, czy wierzy, czy też jeszcze jest daleko. Jezus jest Pasterzem wszystkich owiec i nigdy nie wypuści ich ze Swych kochających rąk.