Droga Krzyżowa (VI)

 

I

Skąd Ty jesteś? – to pełne drżenia pytanie rodzi się w sercu Piłata, który być może zaczyna rozumieć w duszy, że stoi przed nim Ktoś niesamowity…

Jezu, daj nam odwagę, by uczynić kolejny krok, by wysłuchać Twojej odpowiedzi, by zadać kolejne pytanie. Daj nam odwagę, by uwierzyć…

 

II

Ileż to razy odpychamy krzyż, nie chcemy go widzieć, dotykać, a co dopiero przyjąć. Panie, spójrz na wszystkie krzyże porzucone, na wybory dróg łatwiejszych, lecz odrzucających ten zbawienny ciężar, który przypomina nam o naszej kruchości i przemijalności, a przez to stawia w prawdzie i uczy tego, jak przeżyć swe życie w pełnej godności.

 

III

Panie, potykasz się na moim grzechu. On uderza w Ciebie, przygniata Cię do ziemi. Te konsekwencje miałem ponieść sam i będzie tak, jeśli odwrócę się od Ciebie. Sam jednak nigdy nie wstanę, a z Tobą zawsze. Bo nie własną siłą człowiek zwycięża (1 Sm 2, 9)…

 

IV

Bólu rodzenia Jezusa Maryja doświadczyła dopiero teraz. W Betlejem wydała na świat Boga-Człowieka, teraz – stając się współpracownicą w dziele zbawienia – rodzi do nowego życia całą grzeszną ludzkość. Ból, który przyjął Jezus, jest Jej bólem. Dlatego jako Matka Pana staje się i naszą Matką…

 

V

Boża pokora – Ten, który może wszystko, pozwala się obezwładnić. Ten, który podtrzymuje wszystko w istnieniu, potrzebuje pomocy. Hojny i bezinteresowny Dawca przyjmuje wymuszoną posługę. Boże uniżenie sięga dna mojej nieprawości, by i tam zabłysło światło zbawienia.

 

VI

Jest tyle Weronik, które cicho i bez rozgłosu pomagają potrzebującym. One odkryły tajemnicę szczęścia – bezinteresowność. Ona upodabnia nas do Boga, gdyż On daje nam wszystko za darmo. Pomoc niesiona tak po prostu, bez wyrachowania i interesowności – oto Oblicze Boga w świecie.

 

VII

My tak szybko rezygnujemy – Bóg natomiast jest cierpliwy. My łatwo porzucamy drogę zbawienia – On nas nigdy nie porzuca. By powstać, potrzeba wielkiej odwagi i pokory stanięcia w prawdzie o tym, że nasza grzeszność będzie całe życie walczyć o to, byśmy się zniechęcili. Gdy jest nam zbyt ciężko, włącz nas, Panie, w tę siłę, która pozwoliła Ci powstać i iść dalej…

 

VIII

W naszym cierpieniu tak naprawdę nie potrzebujemy pustego współczucia, nic nie znaczących słów pocieszenia, które powtarzają puste frazesy. Potrzebujemy prawdy, by ten czas nie był dla nas stracony, ale stał się możliwością do przeżywania w pełni naszego człowieczeństwa.

 

IX

Być może już nauczyliśmy się zbyt lekko traktować grzech. Świat dziś o nim nie mówi, ignoruje go, czyni przedmiotem żartów, a nawet czynem chwalebnym. Jeśli już o czymś się mówi, to o zranieniach, zupełnie zapominając o ich przyczynie. A grzech to przecież śmierć, wobec której wszyscy jesteśmy bezradni…

Chryste poniżony kolejnym upadkiem, bądź naszą siłą w walce z każdym naszym grzechem.

 

X

Ośmieszanie, wytykanie palcami, odbieranie dobrego imienia – tyle jest sposobów, by poniżyć godność drugiego człowieka… Godność, której wszyscy jesteśmy uczestnikami. Jak przedziwna jest tajemnica nieprawości, która każe poniżać ludzi takich samych jak my…

Bóg natomiast nigdy nas nie poniża, choć jest bytem całkowicie innym i nieskończenie wyższym od nas. Jezu, w Twoim poniżeniu wspomnij na nas i ulecz to destrukcyjne dążenie, któremu niejednokrotnie się poddajemy…

 

XI

Ty dźwigałeś Krzyż, teraz on dźwiga Ciebie… Role zamieniły się i oto królujesz ze Swego tronu, którego znaczenia nasz umysł nie pojmuje. Twoja ofiara musi się dokonać, bo prowadzi ją ku temu miłość do mnie, do każdego człowieka. Panie, naucz nas ulegać temu słodkiemu przymusowi miłości, który wywyższy nas, gdy przyjdzie dzień naszego przejścia do Ojca.

 

XII

Śmierć… Od grzechu Pierwszych Rodziców zakrólowała nad całym światem. Nie jest ona „Bożą karą”, ale wyborem życia bez Boga, decydowania o sobie bez Jego zwierzchności, samodzielnego orzekania o tym, co jest dobre, a co złe, bez odwołania do Jego prawdy i mądrości.

Tam, gdzie nie ma Boga, jest śmierć… Przedziwne jest Twoje Miłosierdzie – oto Bóg wstępuje tam, gdzie „Boga nie ma”… i ocala!

 

XIII

I znów Matka. Ona jest zawsze – w szczęściu i radości, w bólu i żałobie. Jej Serce jest zawsze gotowe przyjmować to, co się dzieje, gdyż wierzy, że wola Boża dokonuje się zawsze – nawet pośród tych mroków. Bóg zawsze zwycięża, ale droga do tego triumfu bywa ciernista… Maryjo, módl się za nami, prowadź…

 

XIV

Jezu, dzięki Ci, że chciałeś razem z nami dzielić los ludzkich istot aż po grób, w którym wszyscy spoczniemy. Dzięki Ci, że napełniłeś nadzieją to, co było dnem rozpaczy i rozjaśniłeś światłem nieprzebyte ciemności śmierci. Jej panowania już dzięki temu nie ma. Są jeszcze tylko czasowe skutki, które ostatecznie usunie Twe powtórne przyjście, gdy wszyscy powstaną z grobów, przyodziani w swe ciała – przemienione i piękne chwałą Twego zwycięstwa, które nieodwołalnie nadchodzi.